Nasze małe sukcesy

Dawno nas tu nie było... znowu.
Cóż, zima (prawie) minęła, pogoda coraz lepsza, a ja i Luna mamy kilka małych sukcesów.

 Nie spodziewajcie się jednak czegoś co Was zachwyci, są to bardzo małe rzeczy, które tak naprawdę tylko ja zauważam, a dla większości osób nie będą one żadnym osiągnięciem.
Na przykład wczoraj (jak co piątek) byłyśmy na treningu agility, Luna jak to Luna, zobaczyła tor i zaczęła wariować, jednak szybko dała się przywrócić do normalnego stanu i bardzo ładnie pracowała. Przebiegła kilka trudniejszych torków, pięknie robiła auty i bardzo ładnie się wysyłała. Byłam z niej naprawdę bardzo dumna.

Ten kto czytał pierwszy post pamięta (albo nie pamięta), że z Luną ćwiczymy bardzo amatorskie frisbee, w sumie nie wiem czy można to nazwać "ćwiczeniem", po prostu bawiłyśmy się dyskiem, ot tak, dla przyjemności, jednak zawsze wyglądało to mniej więcej tak: "ja rzucam dysk, dysk upada, Luna biegnie, łapie go i ucieka".
Niestety mój pies zawsze miał jakąś blokadę i nie chciał skakać po frisbee.
Dzisiaj postanowiłam to zmienić, po wielu próbach i ćwiczeniach udało się. Luna zaczęła skakać i łapać dysk w powietrzu, dwa razy jej się to nawet udało.

Jak już pisałam nasze sukcesy są dla niektórych niczym, a większość osób nawet nie nazwałaby ich sukcesami, ale dla mnie to coś naprawdę wielkiego. Jestem bardzo dumna z Luny, bo mimo iż wiele osób uważa, że z takim psem nie da się nic osiągnąć i, że zwierzak o takim wyglądzie i charakterze nadaje się tylko do przytulania, ona codziennie udowadnia mi, że ćwiczenia sprawiają jej ogromną przyjemność.