20 paź 2018

A co z psem?!


Zanim kupiłam Finiego dużo czytałam, rozmawiałam i słuchałam. Najwięcej chyba właśnie słuchałam i każdą informację o życiu z borderem chłonęłam jak gąbka.



Podczas tego słuchania dowiedziałam się wielu rzeczy, które (po przedyskutowaniu ich z innymi właścicielami bc) okazywały się nieprawdziwe i demonizujące rasę.
Jedną z nich jest coś, co usłyszałam niedługo po tym jak skręciłam kostkę. Brzmiało to mniej więcej tak: "A jak będziesz miała bordera i skręcisz kostkę to co zrobisz? On przecież nie może wtedy siedzieć w domu."
Cóż, od kiedy mam Finiego zaliczyłam już jedno skręcenie kostki, a teraz jestem ograniczona przez skręcone kolano i powiem jedno. Da się.
Da się ogarnąć psa tak, żeby nie świrował bez długich spacerów i ćwiczeń.

Podczas moich chorób czy kontuzji Finito musi zadowolić się krótkimi spacerami i chwilą zabawy lub ćwiczeń w ogródku.
Gdy byłam w szpitalu jedyną aktywnością Finiego były spacery. Żadnych ćwiczeń, żadnej pracy, tylko spacerki. Trwało to trzy tygodnie, pies przeżył i ma się świetnie.



Słowa, które usłyszałam brzmiały trochę tak jakbym mając bordera nie mogła zrobić sobie w żaden sposób krzywdy (w czym jestem ekspertem :-P), bo "co z psem?".
Zupełnie tak jakby właściciele bc byli nieśmiertelni i odporni na wszelkie choroby. To niestety tak nie działa.
Border nie jest niezawodnym lekarstwem na raka. Nie pomoże przy złamanej nodze i nie wyleczy depresji (chociaż w walce z tym ostatnim może być pomocny).
Powiem więcej, przez to, że większość właścicieli borderów trenuje mogą oni być bardziej narażeni na urazy, ale to dotyczy wszystkich ludzi uprawiających jakikolwiek sport.


Wszystko, co jest potrzebne przy kontuzji i aktywnym psie to nauka odpoczywania i zmęczenie umysłowe. 
Żeby poćwiczyć z psem sztuczki nie potrzebuję pełnej sprawności. Wystarczy wolna ręka do wydawania smaczków. Nie przeszkadza w tym skręcona kostka, a nawet grypa czy złamana noga.


Wiem, że nie jestem jedyną osobą, która uwierzyła w tego typu rzeczy i przez to bała się kupić psa wymarzonej rasy. Okazuje się, że rzeczywistość nie jest taka straszna jak przedstawiają ją niektórzy. 
Najlepiej zdobywać informacje o rasie od większej liczby osób, a o wszystko czego się boimy, pytać osobę, która żyje z takim psem na co dzień. 
Ja nie umiałam tego zrobić, przez co poszukiwania idealnej rasy były mocno utrudnione, ale udało się.
Odważyłam się, kupiłam psa o którym zawsze marzyłam i jestem z tego dumna.


1 komentarz:

  1. I jak widać - da się :) Po prostu trzeba chcieć i mieć na uwadze potrzeby psa oraz swoje :)

    OdpowiedzUsuń