27 sty 2019

Podsumowanie ferii

Fot. Marta Rohde
Ferie w kilku województwach dobiegły już końca. Muszę przyznać, że te dwa tygodnie były dla mnie bardzo pracowite i minęły zbyt szybko (ale to chyba typowe dla wszystkich wolnych dni :-P). 

Ogólnie wolne miałam trzy tygodnie. Przed feriami z powodów zdrowotnych musiałam zrobić sobie tydzień wolnego, który poza wylegiwaniem się w łóżku przeznaczyłam na ćwiczenie równowagi u Pana Psa i ogarnianie tylnych łapek, z którym do niedawna mieliśmy problem. Gdy moje L4 dobiegło końca mogliśmy zabrać się za robienie czegoś konkretnego i w końcu wyciągnąć dyski.

Fot. Marta Rohde
Ponieważ pierwszą połowę przerwy zimowej spędziłam u przyjaciółki, gdzie nie mogłam zabrać psów ćwiczyliśmy "na zapas" na cały tydzień.

U Martyny czas spędzałam nie tylko na mizianiu szczeniaczka, ale też na trenowaniu z jej psami. Poza tym nie obyło się bez wspólnych spacerów, zdjęć i nagrywania filmików. Ostatniego dnia rodzice przywieźli mi Finiego i chłopak mógł poszaleć ze szczeniakiem, polatać za dyskami i skoczyć kilka przeszkód prowadzony przez kogoś bardziej ogarniętego na torze.

Fot. Martyna Obłój
Drugi tydzień ferii, kolejny rok z rzędu spędziliśmy w naszej ukochanej Annówce. Wybieraliśmy się tam z zamiarem dokończenia i przećwiczenia freestyle'u, lecz na widok toru odezwała się we mnie dusza agilitowca i większość tygodnia biegaliśmy torki.
Jak zwykle w Annówce spędzaliśmy też czas na długich spacerach po lesie, głaskaniu koników, oglądaniu filmów, gadaniu do rana, jedzeniu i zabawie ze szczeniaczkami, w których jestem zakochana i cieszę się, że mój ulubieniec jest już zarezerwowany, bo Finito mógłby się dorobić przyszywanego brata.
Tak ciężko było mi się rozstać z annówkową atmosferą, że zapisałam się na seminarium w lutym.
Na szczęście między kolejnymi wejściami na tor znalazłam czas na wyciągnięcie dysków, dokończenie układu na freestyle i przećwiczenie najtrudniejszych elementów. Udało mi się też przedyskutować problemy jakie mam z Finim z Martą, która rozwiała wszystkie moje wątpliwości, za co jestem jej bardzo wdzięczna (❤) i dała mi kilka rad związanych z planami jakie mam wobec Pana Psa, ale jakie to plany niech na razie pozostanie tajemnicą.


Fot. Marta Rohde

Pobyt w Annówce już tradycyjnie skończył się dla mnie kontuzją i koniecznością ograniczenia ruchu. Dlatego będę wszystkich przestrzegać: rozgrzewka i jeszcze raz rozgrzewka, nie tylko psia, ale też ludzka, żeby psiaki miały z kim trenować.

Po zakończeniu ferii czuję się bogatsza o wiedzę, która przyda mi się w życiu codziennym i podczas startów, których w tym sezonie planujemy naprawdę dużo i już nie mogę się doczekać kolejnych wyjazdów.
Na koniec zostawiam Was z krótkim filmikiem z annówkowego agility. 


1 komentarz:

  1. U nas ferie niestety też się skończyły. Także jestem z wielkopolskiego. :)

    OdpowiedzUsuń