30 lip 2019

Psi bohater - "Peety. Pies, który uratował mi życie"


Poza tym, że jestem psiarzem, jestem też humanistą. Kocham pisać, czytać i tworzyć, jak na szaloną, humanistyczną duszę przystało. 

Prawie każdą wolną chwilę spędzam z książką lub długopisem w dłoni. Od jakiegoś czasu myślałam też o założeniu typowo książkowego bloga na którym mogłabym publikować recenzje, wydawało mi się, że nikt nie da mi książki do zrecenzowania na bloga o psach. 
Myliłam się, a pokazało mi to Wydawnictwo Kobiece, spełniając moje małe marzenie i przysyłając mi książkę idealną dla mnie.


„Peety. Pies, który uratował mi życie” autorstwa Erica O’Grey’a oraz Marka Dagostino to wzruszająca opowieść o tym, jak z pozoru zwykły pies może całkowicie odmienić ludzkie życie. 
Motyw ten jest mi i zapewne większości właścicieli psów znany. Jak wiadomo każdy pies ma większy lub mniejszy wpływ na nasze życie. Historia opisana w książce jest o tyle wyjątkowa, że tytułowy Peety stał się kluczem do zdrowia i dobrego samopoczucia swojego opiekuna, dosłownie ratując mu życie.

Eric O’Grey miał ponad sześćdziesiąt kilogramów nadwagi, depresję, cukrzycę i kilka innych chorób, które zagrażały jego życiu. Otyłość rujnowała mu zdrowie i stawała się powodem rosnącej frustracji. Wszystko zmieniła jedna wizyta u lekarza – naturopaty, który polecił Ericowi wzięcie psa ze schroniska. Siedmioletni Peety – pies z nadwagą, w średnim wieku, porzucony i zapomniany stał się odtąd nieodłącznym towarzyszem spacerów. Zaczęli od krótkich przechadzek i stopniowo zwiększali tempo i dystans. Z każdym krokiem ich przyjaźń przeradzała się w bezwarunkową miłość.

Książka porusza ważne tematy, ukazuje rosnący problem dwóch bardzo często ignorowanych, a przecież poważnych problemów - otyłości oraz depresji i ich wpływu na samopoczucie bohatera. Dzięki bogatym i interesującym opisom możemy wczuć się w sytuację Erica i wyobrazić sobie jak wyglądało życie mężczyzny przed adopcją Peety’ego.


„Peety. Pies, który uratował mi życie” to książka dla każdego, kto jest gotowy na zmiany i wierzy w to, jak dużo miłości może wnieść w życie obecność czworonoga. To więcej niż historia o ratowaniu zdrowia. To wspaniała opowieść o sile miłości, która potrafi przywrócić radość życia.

Książka dzięki mocy swojego przekazu daje ogromnego motywacyjnego kopa, który sprawia, że człowiek ma ochotę złapać smycz i wyjść pobiegać. Dzięki historii Erica można zyskać wiarę w to, że skoro jemu się udało, to nam też może. Wystarczy uwierzyć i mocno trzymać się postanowień, aby osiągnąć cel i całkowicie odmienić swoje życie.

To teraz czas na odrobinę prywaty.
Czytając tę książkę płakałam od początku. Wszystko dlatego, że Peety bardzo przypominał mi Lunę.

„Był za bardzo radosny, wiecznie podekscytowany, zbyt kochany i miał w sobie tyle wigoru, że nie brałem pod uwagę faktu, że mógł już wkroczyć w swoje tak zwane ostatnie lata życia.”

Luna tak jak Peety była moim pierwszym psem, który odmienił moje życie. Ukształtowała mnie i sprawiła, że jestem sobą. Nauczyła mnie jak rozmawiać z psami, jak do nich dotrzeć i się z nimi porozumieć, tak, żeby każdy kolejny pies, mimo, że trudny nie był aż takim wyzwaniem. Nauczyła mnie też jak wyjść do ludzi, pokazać kim jestem i zdobyć przyjaciół  z którymi spotkam się nie tylko na „psich” wyjściach.



Każdy pies nas czegoś uczy, jeden uratuje nam życie, a inny przerzuci je na zupełnie inny tor robiąc przy tym niezły bałagan. Nie ma dwóch takich samych psów, tak jak nie ma dwóch takich samych ludzi. 
Jeśli chcemy adoptować psa, nie oczekujmy, że tak jak Peety nas ocali, ale przygotujmy się na to, że całkowicie odmieni nie tylko nasze życie, ale też nas samych. Że nawet gdy ten pies już odejdzie, my już nigdy nie będziemy takimi samymi osobami, jak przed jego wkroczeniem do naszego życia, domu, a przede wszystkim do naszego serca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz